Opis
"Kiedy przyszedł na świat, kino jeszcze nie istniało, bracia Wright nie skonstruowali jeszcze samolotu. Nie było radia, a dźwięk rejestrowano na walcach fonografu. Z filmem zetknął się po raz pierwszy, gdy miał 41 lat. Pokonał daleką drogę, by z Wiednia trafić do Hollywood”
– tak Izabela Żukowska rozpoczyna swą opowieść o Maximilianie Steinerze (1888-1971), który wpierwszych dekadach XX w. podbił swą muzyką Nowy Świat.
I zrobił to w błyskotliwym stylu, najpierw w Nowym Jorku, potem w Hollywood („King Kong”, „Casablanca”, „Przeminęło z wiatrem”). No, ale skoro miał za ojca chrzestnego Ryszarda Straussa, a muzyki uczyli go Brahms i Mahler, to oczym my tutaj mówimy.