Opis
„Jesteśmy ludźmi z drugiej ręki”, pisze autor. „Jesteśmy wynikiem tak wielu wpływów, że nie ma w nas nic nowego, nic, co odkryliśmy samodzielnie, nic oryginalnego, czystego i jasnego.” Godzimy się na to, by nasze życie przemijało w milczącym zniewoleniu, pod dyktatem autorytetów religijnych, politycznych, społecznych czy intelektualnych. Ten wszechobecny konformizm zdaniem autora jest wyrazem odwiecznej tęsknoty za czymś, co okazałoby się w naszym życiu trwałe, co dałoby nam poczucie bezpieczeństwa. Za to pozorne bezpieczeństwo płacimy jednak bardzo wysoką cenę, jaką jest niemożność pełnego przeżywania własnego życia. Wyjściem jest odrzucenie wszystkiego, co znamy. Przeszłości, w której przechowujemy pamięć o tym, czego nas nauczono, o tradycji, kulturze, wierze. Także pamięci o tym, co sami przeżyliśmy, a co nakładamy niby kalkę na wszystkie obecne i przyszłe doświadczenia, pozbawiając się tym samym możliwości bezpośredniego kontaktu z rzeczywistością. Potrzebujemy więc wolności. Krishnamurti pisze, że jest ona zapomnieniem wszystkiego, co wiemy o sobie i o świecie, naszych opinii, przesądów i wniosków. Potrzebujemy umrzeć dla wszystkiego, co znamy, a to oznacza rodzić się na nowo w każdej minucie, patrzeć na wszystko świeżym, niewinnym okiem, jak patrzy się na górę, drzewo czy uśmiechniętą ludzką twarz po raz pierwszy, w prostym zachwycie.
To według autora jest prawdziwa rewolucja. Nie ta społeczna, ekonomiczna, czy polityczna, która w istocie zastępuje tylko jeden porządek drugim, wcale nie lepszym. Prawdziwą rewolucję trzeba przeprowadzić w sobie, ponieważ to w nas, w naszych relacjach z innymi odbija się społeczeństwo. Społeczeństwo to nasz stosunek do świata i do innych ludzi. Myśl o tym, że nie możemy się oprzeć na żadnej innej prawdzie, zaufać autorytetom, może budzić zwątpienie, ale może również stać się podstawą do wolnego, twórczego i szczęśliwego życia.