Opis
Przyszedł do mojej żony w południe. Była w kuchni i obierała ziemniaki, kiedy usłyszała brzęczek domofonu, a potem głos Aleksandra w słuchawce. Zapytał czy może wejść, wpuściła go oczywiście. Przyniósł pizzę hawajską w tekturowym pudełku, i w białym, plastikowym pojemniku zestaw trzech sałatek polanych sosem francuskim. Była zaskoczona, bo nie zamawiała niczego w żadnej pizzerii. - Ile ci płacę, Aleksandrze? Uśmiechnął się, przecząco poruszył głową i wyszedł... Kiedy wróciłem do domu, zapytałem: - Skąd ta pizza? Powiedziała, że nie wie skąd, więc objąłem moją żonę i przez chwilę staliśmy nieruchomo pośrodku kuchni.