Nowa książka Juli Zeh opowiada o bliskiej nam teraźniejszości oraz zanurzonych w niej ludziach.
O ich uprzedzeniach, słabościach i lękach. A także o ich mocnych stronach, które się ujawniają,
gdy mają odwagę być ludźmi.
Dora razem ze swoim psem Płaszczką przeprowadziła się na wieś. Koniecznie chciała wyrwać się z miasta, choć wcale nie wiedziała, przed czym właściwie ucieka. Metropolia, lockdown, stresująca praca, nadgorliwy chłopak, a do tego Donald Trump, brexit i prawicowy populizm - kiedy to wszystko aż tak się pogmatwało?
Kobieta ma świadomość, że Bracken, niewielka wioska na brandenburskim pustkowiu, nie jest idyllą, o której marzy niejeden mieszczuch. Wszyscy przestrzegali ją przed wyjazdem na prowincję. A mimo to osiadła w starym domu na zapuszczonej działce, mając za sąsiada łysola, który rozbudza uprzedzenia. Potem jednak dzieją się rzeczy, które wstrząsają światopoglądem Dory. Spotyka ludzi, którzy nie pasują do żadnego z utartych schematów, i staje przed wyzwaniem domagającym się odpowiedzi na pytanie, co tak naprawdę liczy się w życiu.