W mieście pojawia się kula. Ma trzy metry średnicy, wisi kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią. Nie rusza się. Wydaje się odporna na próby zniszczenia. Nie da się jej przesunąć. Niczego nie robi, nikomu ani niczemu nie szkodzi, nie zawadza po prostu jest.
Część mieszkańców zaczyna pielgrzymować do tajemniczego obiektu. Inni usiłują wyjaśnić jego obecność i sens. Jednocześnie coraz częściej dochodzi do dziwacznych, a nawet niebezpiecznych zachowań Nie można dłużej ignorować długo tłumionych frustracji, nerwic, wyczerpania czy problemów z klimatem.
Milcząca obecność kuli nieodwracalnie (chyba) zmienia świat.
To proza, uznana w Czechach za odmianę gatunku s.f., ale zdaniem Mariusza Szczygła, autora czeskiej serii Stehlk w Wydawnictwie Dowody, to jednocześnie s.f., powieść surrealistyczna i społeczna. W formule lekkiego science fiction Klra Vlaskov proponuje krytyczne spojrzenie na kryzys klimatyczny, bezsensowną pracę, uzależnienie od leków i rozpad relacji.
To jest coś, czego w czeskiej literaturze jeszcze nie widziałam mówi tłumaczka książki, Anna Radwan-Żbikowska. Myślę, że polscy czytelnicy takiego obrazu ludzkości też się nie spodziewają.
Jeden z zachwyconych czeskich czytelników uważa, że obok kryzysu klimatycznego, robotyzacji miejsc pracy i powszechnego załamania kondycji psychicznej mierzymy się z czymś jeszcze gorszym: końcem naszej wyobraźni i brakiem rozwiązań wyzwań przyszłości. Nie padają jednak żadne przekonujące odpowiedzi czy wizje naprawy świata, ale pokazanie fermentu, jakiego doświadczają bohaterowie, jest samo w sobie szalenie wartościowe.
Wystarczy sobie wyobrazić, że kula już tu jest.