Czy w świecie pozbawionym reguł można nadal mówić o istnieniu zła?
Tajson żyje według zasad, które sam wyznacza. Żyje szybko nie stroniąc od drobnych przestępstw i kłodzkiego półświatka, nigdy jednak wbrew wewnętrznemu dekalogowi. Pewnego dnia, po ciągu wyjątkowo niefortunnych zdarzeń, odespawszy feralne przygody obudzi się i zrozumie, że czas a wraz z nim świat stanęły w miejscu.
Jak niewiele trzeba, by popaść w obłęd? Prawo? Moralność? Rozsądek? A gdyby tak wszystko to, co trzyma świat w ryzach od tysięcy lat, pewnego dnia przestało istnieć?