Opis
Irek Grin (1969), pisarz, menedżer kultury.
Autor kilku książek. Twórca i dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Kryminału Wrocław i Bruno Schulz. Festiwal. Wydawca w krakowskim wydawnictwie EMG. W latach 2013 2016 kurator literacki Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016, koordynator obchodów Światowej Stolicy Książki UNESCO Wrocław 2016/2017. Juror Literackiej Nagrody Europy Środkowej ANGELUS (2017-2018). Od 2018 dyrektor Wrocławskiego Domu Literatury, odpowiedzialny m.in. za miejskie nagrody literackie SILESIUS i ANGELUS, Wrocławskie Targi Dobrych Książek, wydawnictwo Warstwy czy program Wrocławia Miasta Literatury UNESCO. Członek Rady Fundacji Olgi Tokarczuk.
Słowo od autora
Siedemnaście lat, które upłynęło od pierwszej publikacji tej powieści, to w dzisiejszym świecie tysięcy nowych tytułów rocznie wiek niemalże, albo i więcej. Wznawianie książek po kilkunastu latach ma sens tylko wówczas, gdy ich lektura pierwsza i ponowna może stać się dla nas zdarzeniem istotnym. Zanim zdecydowałem się wydać Ze złości raz jeszcze, poprosiłem przyjaciół o przeczytanie tej książki. Byli w gronie zaproszonych do lektury zarówno ci, którzy rzecz znali, jak i ci młodsi i starsi którzy jej wcześniej nie czytali. Od kilkorga z nich usłyszałem zachętę do publikacji. Różne padały argumenty, ale odniosłem wrażenie, że tekst nie jest im obojętny. Byli również tacy, którzy szczerze mi ten gest odradzali. Tym postanowiłem zrobić na złość.
Trochę majstrowałem przy tej powieści w czasie powtórnej redakcji. Niektóre fragmenty nadmiernie doraźne i tymczasowe w rzeczy samej usunąłem. Coś dopisałem szczególnie wtedy, gdy przez lata spoczynku czytelniczego tej książki zmieniła się wiedza na temat jakichś zagadnień. Generalnie jednak powieść pozostawiłem tę samą. Bo wydaje się wciąż aktualna, może nawet bardziej niż w 2003 roku.
Usunąłem także przypisy. Nie dlatego, iż wiedza na temat przedwojennego i powojennego żydowskiego Krakowa i świata stała się powszechna. O nie. Usunąłem je, gdyż okazało się, że tych przypisów trzeba by zrobić trzy razy więcej tak bardzo przestaliśmy się oglądać za siebie i tak wiele słów konstytuujących jeszcze niedawno naszą rzeczywistość pogubiliśmy. To już lepiej, żeby ta książka została na wzór innych dawnych ksiąg niezrozumiałym dla wielu młodych czytelników komunikatem w nieznanym języku. Może ktoś z nich sięgnie do źródeł, by sobie coś przetłumaczyć. Szczególnie że źródła ma pod ręką. W smartfonie.