Opis
Świat aż się roi od byków. Pół biedy, jeśli taki byk ma rogi i pasie się na łące. Gorzej, kiedy nie ma ani rogów, ani nawet łat, a zamiast brykać w koniczynie poprzez nasze słowa wdziera się na salony. O, takie bezrogie byki językowe to są dopiero groźne!Próbowałam je kiedyś okiełznać, a potem zgromadzić w książce Byk jak byk. Ale gdzie tam! Nie zmieściły się. Napisałam więc kolejną książkę - tę, którą trzymasz w ręku. I w niej jednak zmieściło się tylko stadko językowych byków. Cała reszta wciąż gdzieś się czai i kopytka zaciera z radości, kiedy otwieramy usta albo chwytamy za pióro.Zachęcam więc: wybierz się na łowy. I złap byka za rogi!