Opis
Od 20 lat muzycy i melomani korzystają z Przewodnika po muzyce kameralnej Danuty Gwizdalanki. Teraz autorka proponuje im rozszerzenie wiedzy o ulubionych triach i kwartetach opisując czasy i warunki, w jakich powstawały. Bohaterami Złotego wieku kameralistyki są więc nie tylko muzycy, ale także ich mecenasi, wydawcy, a przede wszystkim publiczność. Scenerią – salony, pracownie kompozytorów i pierwsze sale koncertowe w kawiarniach. Epizody tworzące panoramę epoki, w której kameralistyka była rozrywką i symbolem statusu, czasami są urzekająco staromodne, gdy dowiadujemy się, że damie nie wypadało grać na flecie, kompozytor nie zawsze zasługiwał na wzmiankę na afiszu, a do kwartetu zasiadało się przed śniadaniem. Kiedy indziej zaskakują podobieństwem do naszych czasów, bo to właśnie w „złotym wieku” wymyślono crowdfunding, koncerty promocyjne, a gwiazdy takie jak Mozart musiały zabezpieczać się przed piratami we własnym domu. Autorka podważa potoczne wyobrażenie o dominacji Wiednia, gdyż tam powstawały wprawdzie arcydzieła, ale mody dyktował Paryż, a na koncerty dla koneserów poważono się w Londynie. Gwizdalanka od paru dekad pisze o muzyce, jej twórcach i słuchaczach w kontekstach nietypowych dla polskiego piśmiennictwa (Muzyka i polityka, Muzyka i płeć), łącząc rzetelność informacyjną z potoczystością języka. Jej najnowsza książka również należy do tej kategorii – na przykład wtedy, gdy bazując na źródłach opisuje, jak wychowywano publiczność, by w sali koncertowej zachowywała się poważniej niż w kościele.